Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zabiję go tej nocy, rzekł Carral obojętnie.
Neptun zadrżał. Jego niepewne przeczucie nie wskazywało mu tak wielkiego i nagłego niebezpieczeństwa.
Margrabina przez kilka chwil nic nie odpowiedziała. Spuściła głowę na pierś, była albo chciała okazać się niezdecydowaną. Ale wkrótce odrzucając niepotrzebne wahanie, powstała żywo i z niespokojną ciekawością zapytała:
— Jakże to zrobisz?
— Przebiję go puginałem, odrzekł Carral.
Neptun położył rękę na sercu i silnie je przycisnął, obawiając się, aby gwałtowne bicie nie odkryło jego obecności....
— Każesz mu posłać, mówił — dalej Carral, w pawilonie po lewej ręce.... tam... I wskazał palcem na ostatnie okno.
Gest ten nie uszedł wzroku żebraka.
— Dobrze, poszepnęła pani Rumbrye.
— Czy w tym pawilonie nikt nie mieszka?
— Nikt.
— To dobrze... Wybiję okno, zabiorę jego zegarek i pieniądze... Jutro opowiadać będą, iż złodzieje zakradli się do zamku....
— Nikczemniku! pomyślał Neptun, najokropniejszą nienawiścią miotany.
— Jesteś wiernym sługą, Cąrralu, rzekła Margrabina, podając mu rękę. Działaj jak mówisz, a sowicie wynagrodzonym zostaniesz.
— Rachuję na to, przerwał Mulat, z tym samym zimnym i obojętnym tonem.
Powietrze było ciężkie, niebo okryte czarnemi, wielkiemi chmurami, i deszcz kroplisty padać zaczynał. Margrabina chciała odejść, ale Carral pochwycił ją bez ceremonii za rękę i rzekł z dwuznacznym uśmiechem:
— Zostań pani, proszę, jeszcze pie skończyłem.