Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przypominającą czasy Ludwika XIII-go. Żebrak siedział zawsze z tyłu powozu; ani utrudzenie, ani strzęsienie, jakiego doznał, poruszyć go z miejsca nie zdołały.
Wysokie żelazne złocone kraty zamykały wjazd do parku. Za głosem trąbki pocztyliona, żelazne podwoje otworzyły się.
Powóz poleciał lotem błyskawicy; stróż nie spostrzegł Neptuna, który zeskoczył o 200 kroków przed zamkiem i ukrył się poza drzewami.
Była god. 8 w wieczór. Lokaje naprzód wysłani przygotowali wszystko na przyjęcie rodziny Rumbrye i zacnych gości. Zaledwo przybyła Margrabina, a już inne podróżne powozy do alei zajeżdżały. Salony się napełniły, a kiedy wszedł Margrabia w towarzystwie córki, natychmiast udano się do sali jadalnej, w której pyszny objad na podróżnych oczekiwał. Wszyscy z upragnieniem go powitali, bo podróż apetyt zaostrzyła. Wypada nam także dodać, iż pan Alfred dotrzymał placu współbiesiadującym. Dwa nawet guziki pękły mu przed końcem objadu u angielskiej kamizelki, i sąsiadka, prześliczna osoba, na wielomówstwo jego uskarżać się nie mogła.
— Słowo honoru pani, powiedział do niej po pieczystem, nigdy w życiu nie jadłem lepszej pulardy... Niech mię diabli porwą, jeżeli prawdy nie mówię.
Dzień był prześliczny, jeden z tych ciepłych dni jesiennych, które powietrze ciężkiem czynią. Otworzono wszystkie okna w dolnym salonie, aby biesiadujących świeży wietrzyk ożywiał. Naprzeciw jednego z tych okien stał Neptun ukryty po za krzakami róż, i na wszystko zważał. Nadludzkie usiłowanie biednego murzyna w przybyciu do zamku Rumbrye, dotąd jeszcze żadnego skutku nie osiągnęło, ponieważ wnętrze zamku nie było dla niego przystępnem. Zdaleka więc tylko śledzić mógł Margrabinę