Strona:PL Faleński - Meandry (1904).djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pierzchł kłaczek siny,
I z cudowiska
Wiatr tylko pryska
Cierpkie mydliny.

Więc mgłą obwiani,
Wśród grzmotni srogiej,
Szukamy drogi.
Cóż, gdy znów na niej,
Stopy nam rani
Kwiat zbrojny w głogi!

Co? przez swe róże
Znów cierń was mami?
Ach! ślepcy sami!
Dzieciaki duże!...
Szczęściem — jest w Górze
Oko nad nami.


65.

W służbę u świata idzie nieraz błoga
Myśl, jak niejedni pachołkowie chudzi.
Chciała być czystą — lecz ją życie brudzi.
Chciała być mężną — lecz ją drętwi trwoga...
Bo lepiej zgrzeszyć stokroć wobec Boga —
Niżeli raz, wobec ludzi.