Przejdź do zawartości

Strona:PL Faleński-Meandry.djvu/09

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Językiem niech tam kto chce miele,
Ty milcz. Bo zawsze tak się stało:
Żeś tyleż zyskał mówiąc mało,
Co tamten stracił mówiąc wiele.


11.

Gdy chcesz być godnym wejść w Świątyni wrota,
To nie miej przed oczyma
Ni karła, ni olbrzyma.
Gdyż zdrowych form prostota,
To owa miara złota,
Którą w swej dłoni geniusz piękna trzyma.


12.

Jest w sprawie dążeń po szlachetne cele
Surowa zasług wymiana,
Więc, nie wyrzekaj na Pana:
Jeśliś, za dużo pragnąc, wziął nie wiele.
Czyż to raz w życiu służysz za Rachelę —
A Lija bywa ci dana? —


13.

Wiatr wieje w oczy — ach! jak wieje!
W twarz gołoledzią ostrą pryska!
Przez ciernie, chwasty i przez rżyska,
Poschnięte lecą precz nadzieje!
Ach! niechże raz już rozednieje,
Bo droga stroma jest i śliska.

Z chmur mię od Ojców krzepi słowo:
— My w męstwo duszę twą uzbrojem,
A ty koniecznie idź przebojem.
Gdy zaś do czynu cię przyzową,
Pomnij nie działać gorączkowo,
Lecz uporczywie stój przy swojem.