Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jest pociąg do ojczyzny. Jeśli kto inaczej
Powiada, ten sam siebie słów igraszką raczy,
Bo dusza jego czuje odmiennie. W tę drogę
Idący, miałem w sercu taki lęk i trwogę,
By brat mnie nie uśmiercił podstępnie że z lęku
I trwogi tej przez miasto szedłem z mieczem w ręku,
Na wszystkie rozglądając się strony. Uśmiecha
Atoli mi się jedna w tem wszystkiem pociecha:
Nasz rozejm i te słowa mojej matki miłej.
Co w mury me ojczyste dziś mnie sprowadziły
Nie mogłem łez powstrzymać, kiedym niewidziany
Tak dawno gród ten ujrzał, tego domu ściany.
Ołtarze bóstw i ono boisko, gdzie, młody,
Ćwiczyłem swoje siły, i dirkiejskie wody —
To gniazdo, skąd mnie straszne wygnało bezprawie,
Że w cudzym mieszkam grodzie!... Dlatego się łzawię,
Lecz z bólu ból się rodzi, albowiem w żałobie
I ciebie, matko, widzę [wszak obcięłaś sobie
Te włosy i strój czarny-ś ubrała]! O Boże!
O dolo moja biedna! [Straszliwa być może
Waśń w domu, między swymi. Nie łatwo tej miary
Poszukać, by zagodzić bratni spór!... Cóż stary
Rodziciel mój porabia, widzący li ciemnię
Wieczystą? Cóż dwie siostry? Pewnie mają ze mnie
Li smutek, że na cudzą gdzieś zaszedłem ziemię?!]

IOKASTE.

Zawzięcie niszczy jakiś Bóg Ojdipa plemię!
Od tego się zaczęło: Nasza klęska cała,
Żem matką wbrew wszelakim zakazom została,
Żem wyszła za twojego rodzica, że potem
Zrodziłam, synu, ciebie! Ale po cóż o tem