Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom II.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powstrzymać nie mogący, wraz ku mnie się zwróci
I syna ze mną spłodzi. Lecz spłodziwszy, pocznie
Rozpamiętywać grzech swój i bożą wyrocznię
I dziecko, żelaznymi przekuwszy mu stupy
Kolcami, da juhasom, ażeby w te tropy
Rzucili je na hali, poświęconej Herze,
U skały Kithairońskiej. Polyba pasterze,
Znalazłszy je, wręczyli żonie swego króla,
A ta płód moich bólów do piersi przytula
I wmawia w swego męża, że to syn jej własny.
A kiedy chłopiec zmężniał, kiedy włos mu jasny
Porastać jął na brodzie, wybrał się, za pędem
Swojego serca idąc, czy też pod tym względem
Mający jakieś inne wskazówki, ku onej
Świątyni Fojbosowej: wieści był spragniony
O swoich rodzicielach. W tym czasie na zwiady
I mąż mój Laios ruszył, aby znaleźć ślady
Porzuconego dziecka, zali jeszcze żywie.
I obaj się spotkali na fokijskiej niwie,
Na dróg rozstaju. Wówczas krzyknie nań woźnica
Lajosa: »Ustąp-że się królowi!« Ten lica
Dumnego nie odwrócił, jeno szedł, nie tknięty
Wezwaniem, aż mu konie jęły ranić pięty
Kopytem. I naonczas — po cóż mam szeroko
Rozwodzić się nad dolą? — stojąc oko w oko,
Syn zabił ojca, zabrał z sobą jego cugi
I dał je Polybowi. A gdy nasze smugi
Poczęła Sfinks pustoszyć, już po męża skonie,
Obwieścił brat mój, Kreon, że z tym on me dłonie
Ślubami małżeńskimi połączy, kto snadnie
Wróżbitki, spraw świadomej, zagadkę odgadnie.
Zdarzyło się, że syn mój Ojdipus rozwiąże