W śmiertelne odejdzie mroki.
Na skrzydłach wzbić się do góry,
Czy w nocy się ukryć ponurej
Gdzieś w łonie ziemi, by kary
Uniknąć za te zamiary,
Aby nie zginąć od głazów?
Uciekać po morskiej toni,
Czy czwórce chyżych koni
Powierzyć biedne to życie?
Gdzież znajdziem jakie ukrycie,
Jeśli nas bóg nie obroni?
O biedna ty pani moja,
Gdzież jaka dla ciebie ostoja?
Okrutne ach! twoją duszę
Czekają dzisiaj katusze!
Gdy innym nie szczędzisz razów,
Zali nie słusznie jest, człecze,
Jeśli krew twoja pociecze?!
Wbiega
Służebnice! tak mnie gonią, że mnie rzeź już nie ominie!
Wyrok skazał mnie pityjski, że mam umrzeć w tej godzinie!
Znamy, biedna, to nieszczęście, co na ciebie dzisiaj spada.
Ledwiem z domu się wyrwała, by ujść śmierci! Ach! gdzie rada!?...
Gdzie się schronić? Tutaj uszłam! Wymknęłam się z ręki wrażej!
Schron w świątyni, nie gdzieindziej!