Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z łoża zerwałam się ja w lot
I w lekkie szatki przyodziana,
Niby dorycka dziewczyna,
Przed Artemidą padłam na kolana,
Lecz darmo kolano się zgina:
Małżonek padł wśród wrażych rot,
A mnie powlekli na morze!
Smutnie patrzałam na mój gród,
Kiedy mnie — gorze! ach! gorze!
W obczyznę okręt wiódł.
Zdaleka od ziemi trojańskiej...

∗                    ∗

Helenę, siostrę Dioskurów,
I złowróżbnego Parysa, pasterza
Idajskich trzód,
Radabym przekląć na wieki!
Gdyż z ojczystego wybrzeża.
Od miasta mojego murów,
W kraj mnie daleki
Wygnały śluby,
Które nie były ślubami,
A tylko zwiastunem zguby.
Oby jej nigdy już
Nie powróciły fale mórz
Do ziemi rodzinnej ogniska!

Na scenę wchodzi
POLYMESTOR.

Najdroższy mój Priamie, i ty, ma niewiasto
Najdroższa, ma Hekabo! Ciebie i twe miasto
Widzący i twą córkę, co zeszła już z ziemi,
Z żałości ja się łzami zalewam gorzkiemi.