Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mile na Uaba i szedł w jej kierunku, ciągniony niewidzialną jej siłą.
Parów ten leżał na drodze jego ucieczki, poszedł więc zwolna w tę stronę. Coraz bliżej, bliżej, aż wreszcie stanął u wejścia cmentarzyska. Na samym brzegu siedział na jakiejś padlinie sęp, ale zdawał się spać snem wiecznym nie dokończywszy uczty. Uab podniósł swój wielki szary łeb ze zwieszającą się siwo białą brodą i zwrócił się w kierunku odrażającego gryzącego powietrza. Zdawało się, że jest mu ono teraz milszem nad wszystko. Ciało jego pożądało go. Obiecywało mu uśmierzyć wszystkie bóle i dać sen długi, spokojny, cichy.
Stał tak chwilę u wejścia swego ostatniego przytuliska, a przed nim rozciągało się, jak wysoko i daleko okiem sięgnąć, jego wielkie bezgraniczne prawie królestwo, które niegdyś było jego wyłączną własnością, gdzie panowała jego potęga i siła. Nie było mu równego, któryby odważył się zmierzyć z nim. I jakżeż piękna była jego kraina!
Uab nie zachwycał się jednak nigdy tyle jej pięknością jak urodzajnością. Żył tam szczęśliwy po pierwszych latach troski — zdobył ją siłą własną. A teraz odchodzi — pozostawiwszy wszystko, opuszcza swój raj, bo opuściły go siły i młodość — ucieka od tego przepysznego rozległego państwa i szuka schronienia małego, cichego, gdzie mógłby zostać na zawsze w wiecznym spokoju.