Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raz biedak podziać! W dolinie Gromkiej nie było w jesieni wiele pożywienia: jagody już się skończyły, a mrówek i ryb nie zawsze udało się dostać. Szedł więc biedny niedźwiadek smutny i zgnębiony brzegiem rzeki coraz niżej, niżej aż dotarł do doliny Meteetse.
I znowu napadł go koyot, Uab chciał uciekać ale nie mógł. Odwrócił się raptem i stanął groźny naprzeciw wilka. Ten, nie namyślając się długo, uciekł ile mu sił tylko starczyło. Po raz pierwszy zdobył mały, słaby niedźwiadek spokój własną siłą.
Uab nie mógł długo pozostać nad brzegiem strumienia, gdyż nie było co jeść, chciał więc powędrować do lesistego zakątka doliny, gdy ujrzał człowieka, takiego samego, jakiego widział owego pamiętnego wieczoru, kiedy stracił całą swoją rodzinę. W tejże samej chwili posłyszał wystrzał i równocześnie coś z gwizdem przeleciało tuż nad jego grzbietem!
Całe zajście i nieszczęście w dolinie Byczej stanęło mu żywo w pamięci, nie oglądając się więc, leciał przed siebie. Przez długą chwilę nie widział żadnej bezpiecznej kryjówki aż wreszcie dopadł do jakiejś szerokiej szczeliny w skale. Wydawało mu się to dobrem schronieniem — ale nagle stanęła mu na drodze krowa i tak groźnie ruszała rogami, że Uab przerażony skierował się w bok i już chciał wdrapać się na przewrócony pień sosny, ale nagle wyżej wśród gałęzi na drugim końcu pnia sosny pojawił się ryś, w groźnej postawie broniąc przejścia.