Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O ileżby to łatwiej przyszło, gdyby żyła matka Srebrzysta. Dobrze że choć przyroda sama zsyłała coraz coś dobrego, co mogło zaspokoić głód i pragnienie.
Właśnie nastał czas dojrzewania szyszek sosnowych, a w roku tym był nawet wielki na to urodzaj. Uab mógł się teraz dowoli uraczyć smacznemi nasionami za wszystkie czasy głodu. To też rósł on i rozwijał się i znać już było w nim silnego niedźwiedzia, tak że nawet inne zwierzęta leśne nie śmiały go zaczepić i jakiś czas żył sobie spokojnie i szczęśliwie.
Aż tu pewnego dnia spotkał on pod cedrem, gdzie zbierał szyszki, jakiegoś innego, dużego czarnego niedźwiedzia podążającego ku niemu.
— „W lesie każde zwierzę jest nieprzyjacielem” — pomyślał Uab i wdrapał się na drzewo.
Czarny niedźwiedź w pierwszej chwili przeląkł się, poczuwszy zapach Szarego, ale przekonawszy się, że to jest jeszcze bardzo mały Gryzli, podszedł pod to samo drzewo i zaczął się jeszcze zręczniej wdrapywać niż Uab. Ten wdrapał się wyżej, czarny za nim. Uab wlazł na szczyt drzewa i zawiesił się na jednej z cieńszych gałązek. W tejże chwili napastnik wstrząsnął mocno drzewem i mały Gryzli upadł z łoskotem na ziemię. Ledwie się podniósł i rozbity z jękiem powlókł się dalej. Czarny niedźwiedź nie gonił go, może obawiał się blizkości matki szarej, która z pewnością nie puściłaby cało napastnika.
Mały Gryzli o tem jednak nie wiedział i opuścił piękny las cedrowy. Ale gdzież miał się te-