Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak nas Grecy i Indjanie uczą, czemś wyższem, bogiem myślącym, który najpierw stwarza, a potem stworzenie swe ochrania i pielęgnuje?
Dlaczego właśnie pojawiłeś się dnia tego i zakryłeś śnieżną zasłoną oczy krwiożerczego człowieka? Czyż nie stało to się w tym celu, aby nie skrzywdził twego wspaniałego tworu?
A czy to nie twoje dzieło było wówczas, w tym dawnym odległym dniu, gdy Rogacz ujrzał światło dzienne i za swą matką uciekał od czyhającego nań myśliwego?

XVI.

Scotty przypuszczał, że baran pod silnym naporem wiatru, udał się we wschodnią stronę doliny na wzgórze nad jeziorem Kintlax, gdzie przedtem często widywał go wędrującego. Prawdopodobnie trzymać się będzie przez cały dzień kierunku zachodniego, dopóki dąć będzie wiatr zachodni, ale w nocy, gdy wiatr się zmieni, pójdzie i on również na wschód. Dlatego też przemyślny myśliwiec nie poszedł za śladami barana, lecz na północ ku jezioru.
Na drugi dzień, gdy lornetował przestrzeń, dzielącą go od jeziora, ujrzał poruszającą się plamę. Bezwątpienia był to Rogacz. Scotty szybko pobiegł naprzód, ukrywając się przed wzrokiem samotnego zwierzęcia, aby go potem podejść znienacka.
Po chwili spojrzał znowu i spostrzegł na wzgórzu odległem o jakie 500 m. swą ofiarę