Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XIV.

Lee był człowiekiem młodym, łatwo poddającym się wrażeniom, to też po stracie trzech swych przyjaciół, chodził przygnębiony i przez kilka dni nie chciał nawet słyszeć o polowaniu. Scotty zaś chodził wciąż ze swoją lornetką i badał okolicę, aż pewnego dnia krzyknął:
— Do djabła! czyż to nie jest stary Rogacz! Ja byłem pewny, że on gnije na dnie przepaści, a przecież to są jego potężne rogi!
Z tego niespodziewanego wrażenia aż przysiadł na ziemi.
Lee porwał lornetkę, krew uderzyła mu do głowy, zemsta nim owładnęła:
— Mój biedny stary Brau, dobry Rollo, dobra, wierna Ido, za was teraz zginie i on, musi zginąć napewno!
Rozpoczęły się przygotowania i plany.
Mało które zwierzę dzikie może ujść uplanowanym prześladowaniom i podstępom. Wiedział o tem Scotty, a przytem znał doskonale okolicę i zwyczaje baranów.
— Z pewnością nie poleci on z wiatrem, ani zejdzie ze skał — mawiał — ale pewnie pójdzie na Szczyt Barani. Jeśli mnie ujrzy na zachodzie, nie pójdzie tam, niech więc pan idzie na wschód i tam się ustawi. Zdaje mi się, że on skrzyżuje ślad przy pagórku granicznym.