Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W kilka sekund potem ukazał się Rogacz. Widząc się otoczonym niebezpieczeństwami ze wszystkich stron, odwrócił się i stanął do walki, gdyż dzikie zwierzę nie poddaje się nigdy.
Znajdował się na takiej odległości od psów, że myśliwi mogli strzelać. Psów nie bał się, ale fuzje oznaczały pewną śmierć. Nie było tedy żadnej możliwości ucieczki. Granitowe ściany skalne były twardsze i bardziej niemiłosierne od ludzkiego wroga. Już tylko tysiąc stóp dzieliło go od psów. pięknych, odważnych stworzeń, żądnych walki i zwycięstwa, i nie mniej tryumfujących już od myśliwych. Tam czekała pewna śmierć, a tu wątpliwe nadzieje.
Nie było chwili czasu do stracenia, Rogacz-przodownik musiał działać. Trzydzieści stóp poniżej, po środku zawrotnej przepaści był jeden jedyny wystający wyrąb skalny, nie większy od nosa, śpiczasty jak igła. Rogacz skoczył na niego, a po chwili nie dłuższej od jednego uderzenia serca, skierował skok swój na drugą stronę przepaści, gdzie bystre jego oko dojrzało znowu podobny zrąb. Silne jego nogi odbiły się i poniosły go, a stąd dalej i dalej, naprzód i w tył, na prawo i lewo, czasem na jaką niewielką nierówność skały, na której jego elastyczne kopyta zatrzymały się tylko po to, aby przeskoczyć na drugie miejsce. I tak dalej, robiąc skoki po piętnaście do dwudziestu stóp, dotarł do wyskoku skalnego gdzie mógł bezpiecznie spocząć.