Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Każdy dzień przynosił nowe jakieś wrażenie, jakieś nowe zdarzenie i wystawiał na próby ich czujność i zwinność. Każde polowanie nauczyło ich czegoś nowego i było probierzem ich siły i prawie każdego dnia narażało ich na hazardowne czyny, przy których można było stracić życie, ale które czyniły Domina codzień uważniejszym, mądrzejszym i pomysłowszym.
Pagórki Goldur były dobrem miejscem polowania na leśne kurki i Domino często tam się wałęsał. Pewnego dnia, gdy przedzierał się przez gęste paprocie, poczuł jakiś nieznany zapach dochodzący od długiego szerokiego zwierzęcia leżącego w trawie. Było ono jasno-czerwonawo-brunatne i pokryte białemi plamkami.
„W pustyni nie każde spotkanie jest przyjacielskie.”
Domino instynktownie stanął w słup, wlepiwszy oczy w obce stworzenie, gotów do skoku w bok, jeśli zaszłaby tego potrzeba. Biało kropkowane zwierzę leżało cichutko jak martwe, z głową wyciągniętą na ziemi, uszami leżącemi, i patrzało przerażone na lisa wielkiemi, okrągłemi, błyszczącem i oczami.
Daniele są rzadkością w tych stronach, dlatego też Domino nie miał o nich pojęcia i nie wiedział czem się tu kierować. Narazie zaś tyle tylko wiedział, że przytulone do ziemi zwierzę więcej go się bało niż on jego, zaniechał więc strachu, a opanowany cały ciekawością, zrobił krok ku danielowi. Ten nie poruszył się nawet ani oddychał. Lis postąpił drugi krok, ale da-