Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zajrzyjmy do jej ciemnej nory, gdzie rozwinęła ona teraz całą swą wiedzę, nie nabytą nauką ani doświadczeniem.
Pięcioro malutkich lisiąt, niekształtnych, obrzydliwych według człowieka istotek, wypełniało dużą komorę a zarazem serce Śnieżnokryzki. Mała matka stała nad tem dziwem w zachwyceniu, zakrywało jej to cały świat i zaspokajało wszelkie pożądania. Te drobne maleństwa opanowały całą jej istotę i miłość, i zmieniły zupełnie tryb życia.
Upłynęło wiele godzin, zanim zdecydowała się pozostawić je same i to tylko w tym celu, aby pobiec do strumyka, ugasić pragnienie i ochłodzić się. Domino leżał niedaleko na brzegu i czekał. Ona odwróciła nieco uszy, ale nie odezwała się, jakby zupełnie go nie zauważyła. On przyczaił się, położywszy głowę w trawie, a ona oddaliła się do nory.
Pierwszego dnia Śnieżnokryzka nie chciała nic jeść. Następnego dnia poczuła głód, ale bynajmniej nie miała ochoty polować. Ale właściwie poco polować? Przecież nie bez celu leżała obok w śpiżarni dzika kaczka. Czyż instynkt matki nie był dość przezorny? W ten sposób zaspokoiła pierwszy głód.
Następnego dnia, gdy znowu zaczął jej dokuczać brak pożywienia, poszła ku wyjściu i znalazła nieopodal kilka świeżo zabitych myszy. Czyż były one przeznaczone dla małych? Kto wie? W każdym razie to było pewne, że będą stanowiły pożywienie maleństw, gdyż matka po-