Strona:PL Ernest Thompson Seton - Opowiadania z życia zwierząt.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na wierzchołku sąsiedniego pagórka stał Domino i pilnie stróżował. Po godzinnem kopaniu Śnieżnokryzka zaprzestała roboty i Domino zajął jej miejsce. Pracowali tak przez długi czas.
W kilka dni nora została skończona, długi tunel schodzący w dół, potem rozszerzający się w komorę, która z przeciwnej strony przechodziła znowu w tunel z bocznem zagłębieniem, tworzącem dość obszerną komórkę. Tunel zaś ciągnął się dalej, że dosięgał zmarzniętego gruntu, gdzie na razie się kończył.
Następnych dni lisica skrobała zmarzniętą skorupę ziemi ponad tunelem. Codzień miękła ona coraz bardziej, w końcu pękła i widać było otwór tunelu. Zaokrągliła go i rozszerzyła tak, że powstało bardzo wygodne wnijście, otoczone kupką trawy. Nie było tam wcale ziemi, a jednak tak było dobrze okryte, że niepodobna było go dostrzec, a gdy trawa zaczęła rosnąć, utworzył się nad niem zielony pagórek.
Pożywienia nie brakło teraz lisom i pewnego dnia, gdy oboje byli dobrze nasyceni, trafiło się lisicy upolować dziką kaczkę, która wałęsała się po lesie, nie zjadła jej, lecz wciągnęła do tunelu i schowała do bocznej komórki.
Młoda para starała się teraz bardzo, aby nie być spostrzeżoną w blizkości nory. Nieraz Śnieżnokryzka brnęła przez strumień, aby nie pozostawiać śladów na ziemi, któreby zdradziły ich mieszkanie. Nieraz też Domino leżał na płask pod jakim klocem, albo przykucnął w trawie, podczas gdy chłopcy z fermy bawili się