Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/439

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I puszcza wodze myśli, co w różnej postaci
Ciska się w świat — i smutnej błogosławi braci...
Powiewowi wieczoru, co igra z włosami,
Ciska sny, perły, kwiaty, tęczy girlandami...
Takiej nocy, gdy ziemia cicha i grobowa
Była jako po słońcu we łzach rosy wdowa,
A księżyc uniesiony nad Tatrów szczytami
Świecił jak lampa po nad olbrzymów grobami,
W taką tedy noc śniło się orłu śpiącemu,
Że jakiś wąż mu skrzydła opętał w pierścienie
I pierś ścisnął okropnie — i oku orlemu
W oko podłe — szydercze utopił spojrzenie...
Silnie — silniej! — gadzina pierś opierścieniła,
Próżno targał się, szarpał, próżna orla siła,
Chciał i nie mógł rozłożyć skajdanione skrzydła —
Szponami wgryzł się w skalę — tak niewola zbrzydła!...
I rwał się — jęczał wściekle — w krzyk rozdzierający
Lecz wąż ściskał namiętnie — urągał spojrzeniem,
A w górze wieniec orłów w ciszy wirujący
Druha wołał i wołał jednakiem imieniem...
Aż orły uleciały przekląwszy współbrata,
Co się w pętach gadziny miotał w niemym szale
I znikły gdzieś na drogach słonecznego świata,
Bijąc szumem swych skrzydeł dumnie i zuchwale —


W tem burza od północy wozem wichrów pchnięta
Nadpędziła — chmur krucze warkocze rozplotła,
Pierwszy grom z niebios strącił płynące orlęta,
Z obłoków je w ciemności nawałnica zmiotła —
I jak piorun z piorunów blaskiem nadleciała
Gołębica w lot cichy słoneczna i biała
Skrzydłem musnęła tylko łeb sinej gadziny,
A odpadła na skały roztargana — krwawa...
A orzeł za głąbką w czarne burz krainy
Pożeglował... lecz burza już konała łzawa,
Łzawa rosą na listkach bladej, polnej róży,
Straszna strzaskanym dębem co runął na wieki,