Oto na czele zakonnik najstarszy
Schylony wiekiem i jak gołąb siwy,
Jednak od wielu młodych sercem jarszy –
On cichym głosem tak rzewnie zawodzi
Popule meus!.. [1] kto nie zna boleści
I głębi pieśni tej, co mury pieści,
Niech jej posłucha
A nie jedną ducha
Swojego ciemność roznieci, odgadnie,
Gdy pieśń ta uchem serce mu owładnie.
Kto na Wawelu ją choć raz usłyszy,
W wielkopiątkowy dzień – ten wieków ciszy
Niech się boleścią zaduma tajemnic,
Jakie w ludzkości cierpiał Bóg – i z ciemnic
Wyszedłszy – dusza będzie jak Eolska
Arta, przez którą przepłynie w miłości –
Co cierpiał Bóg konając wśród ludzkości –
Co cierpi dzisiaj z nad ludzkości proga,
Gdy się odrodził w Polsce – a w nim Polska!...
Starzec ten w mękę tak się wmyślił Boga,
Że mu na twarzy jakaś jasność błoga
Jak aureolą włos gołębi siwy
Otacza w jakiś blask poranny – żywy –
To Ojciec Gwalbert – naczelnik zakonu,
Co od trzydziestu lat tutaj stróżuje
I czuwa w ciszy – czujniejszy od dzwonu,
Co w posród nocy pielgrzymom zwiastuje,
Gdzie stoi klasztor … w którą dążyć stronę –
On na zbłąkanych tu stworzon ochronę,
Zbłąkanym prawe toruje ich drogi,
Wprowadza w klasztor biedny a chędogi [2]
Z marzniętych z śniegu rękoma dobywa
Zmarzłych – swej piersi tchnieniem znów rozrzywa –
Ileż nieszczęsnych jemu winno życie,
Wy to podróżni najlepiej powiecie,
Lecz cnota milczy w pokory habicie!..
Wśród wszystkich braci on nad wszystkich innych
Sercami od nich najwięcej kochany,
Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/41
Wygląd
Ta strona została skorygowana.