Była sobie pewna Pani,
Co choć ród nie od Titanii,
Wiodła, ale od Supanów,
Markizów i Kasztelanów,
Pani młoda, arcygładka,
I bogata i cnotliwa,
I rozumna (co rzecz rzadka)
To jest ... za rozumną miana,
I od wszystkich podziwiana,
A jak wiosna urodziwa:
Tę oryginalność miała —
Że się w ośle zakochała!
A że miłość ślepa bywa,
Więc dopiero ... w rok bezmała
Raz wśród pieszczót, nieszczęśliwa,
Ośle uszy namacała...
Desperacya! horror!... biada!...
Lecz w tem rozum — że zatai
Czem się duszy, myśl spowiada,
Więc jak Pani się przyczai,
Tak powoli, cichuteńko
Pieszczotliwą żony ręką,
Ośle uszy mu obcięła,
Dumna z swego arcydzieła!...
Lecz daremnie! bo co rano,
Przez noc każdą odrastały,
Co obcięła, kiełkowały,
Jak natury lube wiano!...
Lecz już cały świat się dziwił,
Że się osioł tak odmienił,
Od czasu jak się ożenił,
Nie tylko się uszczęśliwił,
Ale ośle uszy zgubił,
Któremi się w pierw tak chlubił...
- ↑ Głupiec znajdzie zawsze głupszego, którego podziwia...