Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I przyszła siostra, choć młodsza latami
Jak kwiatek rosą zalała się łzami,
Płakała głośno, płakać mogła jeszcze
I wypłakać cierpienie!
O! szczęśliwszy kto płacze — niż w boleści kleszcze,
Porwany śmiechem gorzkim głosi udręczenie,
Że aż jego szatana przebiegają dreszcze!...
Tak słowik nuci w noc Maju rozgłośny
Maluczki, wszystko co czuje, wyśpiewa,
Śpiew jego rzewny, czysty choć żałośny,
Jeszcze drżą łzawe rosą kwiaty, drzewa —
Lecz orzeł wśród chmur uwisłszy chaosu,
Skąd na świat patrzy, gdy bije [s]krzydłami,
Milczeniem ciszą rozmawia z słońcami
Milczy — bo na to niebyłoby — głosu. —
Płakało dziewczę! tak płacze zapewne
Stróż anioł w niebie schylony przed Panem,
Gdy z dumy dziecię jego, czyste, rzewne,
W pieliło się rzuci, dłoń w dłoni z szatanem!
Płakało dziewczę jak brzoza w ruinie,
Ale płacz każdy — na tej ziemi — minie!
Odeszła siostra — znowu cicho, ciszej!...
Tam brzękła mucha, leci jej do oczu,
Pije z nich błękit ach! ona niesłyszy
Ni brzęku muchy splątanej w warkoczu,
Ni głosów żalu tej ziemi w śnie ciszy...
Bo tam gdzie dusze z gwiazdami koczują,
Głos tego świata nie jest muchy brzękiem!
Tam tylko słychać akkord serc co czują,
Których płacz w wiekach arfy niebios dźwiękiem!...
Wieczność jest arfą w przestrzeni wiszącą
Gromami zwalisk — wichrem pustyń grzmiącą —
A na niej każdy wiek przegra swe dzieje,
I płynie w życia przyszłości koleje!...


Znów się wśród ciszy ozwał głos kapłana,
Żalami psalmów wznosi się do Pana,