Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jutro cię odrą z liścia twe zabójcy,
O! a z rębaczów twoich, jeden trójcy,
Cios ci najsilniej zadał – cios o! skrycie,
Lecz rąbie śmiało, nic go nieobchodzi,
Bo on zapomniał, jak w czasie powodzi,
Na twych gałęziach wyratował życie...
Dziś ci toporem wdzięczność swą odpłacił,
(Lecz musiał, bo by był na tem coś stracił!...)
Dębie!... na twoje pomarszczone czoło!
Ono się chwilą tylko w proch ukryło,
Chór ptasząt tutaj zanucił ci w koło,
Kiedyś natura wróci pomsty siłą!...
Wszak tobie wieki latarni są tylko
A dębom – życie pokoleń – jest chwilką?...
Dębie!... na twoim pniu osieroconym
Gałązki dzisiaj tak słabe i małe,
Staną się kiedy znów dębem zielonym,
Potężne siłą – i swym wiekiem całe!
Drzewa, co podle tobie urągają,
Ścięte, zgrzybiale dotąd popadają,
A twe gałązki potęgi plemieniem,
Wzrosną podwójne siły swej zmłodnieniem,
I jako Feniks z prochów ojca swego
Powstanie mściciel, co orlem spójrzeniem
Popatrzy w słońce! zmierzywszy kres jego,
Roztoczy pióra pod niebios sklepieniem,
Dumny syn wieków, gdy wionie skrzydłami
U szczytu chwały – sięgnie za laurami!

∗             ∗

I roztysiączni się twoje nasienie
Jako w nocy otchłaniach – słoneczne promienie!...
(1849.)