Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Coś wstał w najsłabszej boleści godzinie,
Ty czuwaj i świadcz że naród nie zginie.
Mogiło święta... w dzień gdy będą brzmiały
Po kościach naszych zwycięztw polskich pieśni,
Ty się zatrzęsiesz... ale dzień zwycięztwa
Tak wielkim już nie będzie — jak męczeństwa
Dni, w których naród cierpiąc najboleśniej,
Żył jednak stróżem wolności w kajdanach
I światu balsam przechował w swych ranach!..
Gdy bohaterów, zwycięzców — wolności —
Po szubienicach wiatr kołysał kości,
A naród przeto nie zwątpił, choć żmije
Serce mu gryzły —
Dokąd jeden żyje!..

Tuż pod mogiłą stoi mchem porosła
Kapliczka stara świętej Bronisławy,
W cieniu lip starych chata się tam wzniosła
Nizka i sama — u stóp grobu sławy —
Tam był pustelnik do ziemi schylony
Co sypiał w trumnie — i tu dni ostatnie
Chce spędzić jeszcze, patrząc rozrzewniony
Na pomnik wodza! o — i czasy bratnie
Wspomina z cichem, grobowem westchnieniem,
Jak gdyby przyszłość była już — marzeniem!
To jeszcze stary wiarus Kościuszkowski,
Co tu zamieszkał pustelniczą chatkę
U stóp tej góry — pod tych lip cieniem
Jak gdyby wczoraj, w imię Częstochowskiej
Panny — on widzi Maciejowic pola —
Tu łzami starca opłakuje matkę
I codzień kończy mówiąc — bądź twa wola!..
On przyjął do się sieroce pacholę
I dziwny związek między starca duszą
A pacholęciem powstał — on mu w dole
Gród wawelowy wskazywał — pod gruszą
Siedząc, na Wisłę obracając oczy,