Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/646

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

języków dochodzi 5—600, z których jedna trzecia część ma na sobie cechy najzupełniej odrębne. Kilka z nich używanych jest nawet pomiędzy narodami róźnoplemiennemi, jak np. języki Azteków, Kri, Kwiczna, Moska, Kwiczę, Guarani i t. d.; inne zaś, jak np. języki niektórych ludów Brazylijskich; z nad rzeki Orynoko, ograniczają się tylko na pokoleniach złożonych zaledwie z kilku rodzin. Taki brak narzecza ogólnego, zrozumiałego na większych także przestrzeniach, utrudnił niezmiernie wpływy cywilizujące missyjonarzy. Liczba pogan indyjańskich wynosi około 3½ milijona. Pod względem stopnia oświaty podzielić można Indyjan na trzy klassy: pierwszą z nich stanowi krajowa ludność tych okolic, w których podczas zdobycia istniały już samoistne państwa; druga obejmuje te narody, których stan przez białych uległ pewnemu rodzajowi zmiany; trzecia klassa, pokolenia tak zwane dzikie, zachowały tenże sam sposób życia, jaki prowadziły w czasie odkrycia. Pierwsza klassa jest najliczniejszą i zawiera w sobie większą połowę czerwonej ludności amerykańskiej; w niektórych krajach przeważa ona liczebnie białych przybyszów, a np. w Puebla i w Oaxaka wynosi 910 ogólnej liczby mieszkańców. Narody te trudniły się rolnictwem już na kilkaset lat przed odkryciem Ameryki i w ciągłym też pozostawały związku z uprawianą przez siebie ziemią. Zmiana panujących i zaprowadzenie chrystyjanizmu niewielki kształtujący wywarły wpływ na ich obyczaje, języki, prawa i zwyczaje; jakoż zetknięcie się z niemi Europejczyków nie było dla nich tak szkodliwem, jak dla ludów myśliwskich Ameryki Północnej. Przyznać nawet należy, że po ukończeniu wojny zaborczej przez Hiszpanów, ludność krajowa wzrastała w tym samym stosunku, co i biała. W czasie wybijania się na wolność rzeczypospolitych hiszpańsko-amerykańskich tę ludność krajową liczono na 6 milijonów; wszakże z tej cyfry ubyło bardzo wiele skutkiem bezustannych i krwawych tamże wojen domowych. W Ameryce Północnej, gdzie Europejczycy osiedlili się nie jako zdobywcy, lecz jako koloniści, ludność krajowa, wyłącznie prawie żyjąca z łowiectwa, topnieje jak śnieg na słońcu i coraz bardziej, to podstępem, to kupnem, to gwałtem wypieraną jest ku niegościnnemu zachodowi, bez nadziei nawet, iż choć tutaj uniknie rychłego wygaśnięcia. Inaczej miały się rzeczy z pierwotnemi mieszkańcami Ameryki Południowej, gdzie przynajmniej w okolicach przez Europejczyków jeszcze nieuprawianych, ludność ta prawdopodobnie raczej się zwiększyła, niż zmniejszyła. Pochodzi to częścią ztąd, że Indyjanie ci żyją nietylko z samego myśliwstwa, lecz zarazem z uprawy Mandyjoki i Pizangu, częścią zaś także, że tu rozliczne zakony duchowne, a mianowicie Jezuici, pomyślnie wpływali na oświatę i osiedlenie mnogich pokoleń. Pewna część tych Indyjan, zwanych w Ameryce hiszpańskiej Indias catequisados, w Brazylii zaś Indios Mansos, przejęła język i obyczaje białych i przeszła do klassy tak zwanych Indios reducidos. Ponieważ zaś u tych ostatnich oświata głównie zależała od bezustannej nad nią pieczy ojców Jezuitów, przeto po wypędzeniu tychże, mnóstwo pokoleń powróciło najzupełniej do stanu barbarzyństwa, tak dalece, iż dziś zaledwie już tylko naliczy 1 milijon takich Indios reducidos. Trzecią klassę stanowią dzicy, znani przez Hiszpanów Indios braoos, dochodzący około 4 milionów ludności, żyjący w Ameryce Północnej polowaniem i rybołówstwem, w Południowej przepędzający większą część roku najspokojniej w rodzinnych swoich wioskach; na nich wpływ Europejczyków o tyle jest widoczny, o ile przez białych doszli do posiadania koni i broni palnej, skutkiem czego zdołali śmiałym najazdem i rozbojem siać postrach pomiędzy białych nieprzyjaciół. Jako z jednej strony Indyjanie amerykańscy poetom i romansopisarzom tego kraju oryginalnego i obfitego dostarczają materyjału, tak i nauka