Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

umarła, Władysław padł pod Warną; a Aksamit i łupieżne jego bractwo niepoprzestali napadów. Syn Elżbiety, ów dzieckiem koronowany, Ładysław Pogrobowiec, objął rządy państwa. Sławny Jan Hunijad pomścił na Turkach klęski warneńskiej, w całych Węgrzech nie było stronnictwa niezgody, a mimo to Iskra Brandys i Aksamit niepoprzestali łupiestw. Iskra nie chciał ustąpić wielkorządztwa, a bracia czescy i morawscy, wychodzili na zdobycz jak dawniej. Aksamit osobliwie, z swą bracią czeską pustoszył Spiż i omal nie sprowadził wojny między Polską a Węgrami, Ładysław Pogrobowiec chcąc temu koniec położyć, wysłał przeciwko niemu Władysława Hunijada z wojskiem, lecz Aksamit oparłszy się o pobił je. Tłumy hussytów, którym król służbę wypowiedział, zbiegały się do niego, a Hunijad chociaż zmocniony, nie śmiał zaczepić 13,000 braci czeskich pod dowództwem Aksamita. W Hunnigauc (Hunnen-gau, t. j. Hunnow-sioło), dziś Haligowcach (od Szczawnicy ku południowi) nad starym gościńcem widać nagie skały, z otworami do jaskiń wewnętrznych. Przed jedną z nich sterczy ściana samorodna, a w niej otwór sklepisty samorodny, zupełnie na sposób bramy zajezdnej, ku gościńcowi obróconej. Za tą ścianą jest maleńki dziedziń-czyk, utworzony z ogromnej skały, w prostokątném zagięciu wznoszącej się. Przystęp od wschodu dość przykry, od zachodu i południa bardzo trudny i prawie niepodobny, bo tam potok i jar straszny usypisty, a tu sroma spadzistość Karpat. W samym prawie kącie zetknięcia się dwóch ścian skalistych, jest niski, piramidalny wchód do jaskini, który prawie na klęczkach przebywać trzeba. Tamtędy wchodzi się najprzód do samorodnej pieczary: kilka sążni szerokiej i długiej, dość suchej i wietrznej, a co najciekawsza, widocznej: bo samorodne okienko w górze wpuszcza światło dzienne, a niekiedy nawet promień słoneczny, chociaż na chwilkę tylko. Wtedy to prześlicznie odbijają owe, niby bochny chleba u sklepienia, jeden wedle drugiego, gdyby ludzką ręką dla ozdoby utkwione. Niegdyś wapienne sople długie (stalaktyty), poodtrącały trzęsienia ziemi i zgruchotały je, a ziemne mleko, jak górale zwą przeciekający roztwór wapienny, zaokrągliło z wiekami ich pozostałe pnie: iż wyglądają, jak olbrzymie brodawki na sklepieniu. Cała pieczara gdyby wnątrze kościóła. Z tyłu mały otwór, niby sionka i komórką za nią, i znów sionka i komóreczka, i z boku komórka, to znów niby framuga i szczelina jakby naumyślnie na schówek utworzona; a wszędzie suche, zdrowe i świeże powietrze. — Tak wygląda Aksamita pieczara, gdzie on wedle podań ludu, podczas tej walki z Hunijadem główny swój majdan miewał. I nic w świecie sposobniejszego na główną kwaterę wodza górskiego na południowej stronie Karpat! Ową bramą, przecudny i daleki widok na całą dolinę i drogę; dziedzińczyk bezpieczny i zaciszny od słoty: bo skały u spodu, może czeską dłonią wykute, tworzą przydaszek dla kilkunastu ludzi; jaskinia zaś sama czysta, widna i niedymna, bo samorodne kominki i okno, tworząc górą wolny przewiew, czyszcząc powietrze; do tego owe komórki, framugi na żywność, napoje i inne zasoby, a wszystko nawet od bomb bezpieczne. — Ze dwa tysiące kroków na zachód leży druga jaskinia. Usypista ścieżka, po stromem rumowisku ściany, wiedzie do niej, a trzeba sobie czasami rękami pomagać, aby się nie zsunąć w przepaść, wraz z usypującem się z pod nóg wąziutkim pyrciem, t. j. chodnikiem. Wschód do tej jaskini okrągłosklepisty, ponury, bo ciemny coraz węższy i w dół pochyły. Wchodzi się do ogromniejszego, niżeli się z początku zdaje, przedsionka, usłanego ogromnemi bryłami i łomami odpadłemi od sklepienia przy trzęsieniach ziemi, w prawo i w lewo pieczary. W lewo t. j. na zachód piętrzą się łomy i głazy coraz wyżej, tworząc podłogę sklepu ogromnego, który się potem na raz spuszcza w ciemny głąb. Zaraz na wstępie do tej strasznej i dzikiej pie-