Paweł Rębko, ex-żołnierz, a obecnie posługacz przy najwyższém w X. miejscu sądowém, należał do téj grupy mieszkańców X., która w mówieniu posługuje się rodzajem gwary, utworzonéj z najdziwaczniejszéj mieszaniny dwu języków. Oprócz tego odznaczał się on jeszcze tém, że zapytany, kim-by był? stale i niezmiennie, z ramionami, jak struny, wzdłuż boków wyciągniętemi, odpowiadał: „katolik”. O innych właściwościach, urodzeniu ludzkiemu towarzyszących, wyobrażenia nie miał. Kiedyś, za młodu, w okolicy szlacheckiéj, sznurem szarych domowstw nad brzegiém Niemna rozwiniętéj, wyobrażenie to istniało może w głowie, lecz w lekkich i bladych zarysach, które zatarte zostały przez dwadzieścia lat wędrowania po szerokich przestrzeniach i następujące po nich lata służby w sądowém miejscu. Teraz w głowie mu już nie postało nigdy, aby czémś, czy kimś innym mógł być, jak tylko i wyłącznie „katoli-