Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

idzie razem z przyjaciołmi, których wyższość umysłową chętnie uznawał.
— Wyście tam sobie zdolni bardzo i mądrzy, ale nie sami tylko święci garnki lepią. I ja potrafię pokazać światu, że nie każdy przecie syn obywatelski osłem być musi.
A porywając Homera i dykcyonarz łaciński, z zapałem, a czasem z westchnieniem, deklamował wiersz Krasickiego:

Uczyć się trzeba! przeminął wiek złoty!

Szczęście ich jednak posiadało jednę stronę, nietylko ciemną, ale nawet groźną. Do gimnazym w X. przybył przed rokiem nauczyciel, Hellenista, niezmiernie uczony, ale obdarzony przez naturę temperamentem bardzo porywczym, głosem szorstkim i sercem, w którego głębi osiadła żarliwa niechęć ku téj mianowicie grupie ludzkości, do któréj należeli Rawicz i przyjaciele jego. Znał on tę grupę daleko mniéj i niedokładniéj, niż tę, z któréj ród swój wiedli Xenofont i Homer, niemniéj nie lubił jéj i — koniec. Tak zwane pochodzenie przedstawiało się oczom Hellenisty w postaci pierworodnéj cnoty, albo pierworodnego grzechu. On sam posiadał pierworodną cnotę, Ławicz i przyjaciele jego przyszli na świat z pierworodnym grzechem. Wszystko to razem, w połączeniu z przyrodzoną gwałtownością temperamentu