Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


«Wówczas jeden z dowódzców powstał wśród zgromadzenia i tak przemówił: Przypominasz sobie, o królu, rzecz pewną, przytrafiającą się niekiedy w chwilach, gdy wraz z hrabiami i thanami swymi zasiadasz u stołu? W sali płonie na kominie ogień, a na podwórzu śnieg pada i huczy zimowa burza. Wtedy mały wróbel z szybkością strzały przelatuje przez salę. Jednemi drzwiami wleciał, drugiemi wyleciał. Chwila, w której tu był, przemknęła szybko. Z ciemności wyleciał, w ciemności zniknął. Tak samo człowiek, szybko przebiega salę życia, a za bramą, którą wchodzi i za tą, którą wychodzi, panuje ciemność.»
(Z Legend staro-brytańskich).


I.


Marzec to był; poranne słońce tylko co weszło na wypogodzone niebo; połyskliwa wilgoć okrywała dachy i z okapów spuszczała krople bujne, ciężkie, które, w upadku nabierając blasków tęczowych, wieszały za oknami sznury rzadko nanizanych brylantów. W nocy spadł deszcz nieduży; więc połyski wilgotne szły po rodzącej się trawie dziedzińca i po rosistych runiach, szeroko ścielą-