Strona:PL Eliza Orzeszkowa - O złych humorach.djvu/03

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wietrzu rozpylone troski, może obawy i smutki. Na szczęście, są w dniu momenty, gdy praca ustaje, ciszę napełniają rozmowy przyjacielskie, poufne, niekiedy wesołe, w szarą powszedniość wsącza się złoty miód rodzinnych uczuć, zwierzeń i pocieszeń...
Otóż wyobraź sobie, droga moja, jeden z momentów takich.
Połowa pracowitego dnia, stół obiadowy. Z trochą wyczerpania w mózgach, z trochą czarnych pyłków na sercach, z trochą bolu w nerwach czy w muskułach, kółko domowe zgromadza się dokoła obiadowego stołu. Tu będzie odpoczynek, gawędka swobodna i serdeczna. Tu wszyscy wszystko jedni drugim opowiedzą i powierzą, jedni od drugich pomocy i rady zażądają; jeżeli będzie z czego zaśmiać się, razem się zaśmieją; jeżeli na coś poskarżyć się, poskarża; jeżeli co komu przebaczyć, przebaczą.
Wszak w jednych ścianach żyjąc, sprzymierzeńcami są w tej walce, współpracownikami w tym trudzie, współtowarzyszami w tej uczcie nieosobliwej, której na imię — życie.
Cóż jednak, skoro jedna z osób, kółko domowe składających, dziś o tem wszystkiem wiedzieć, ani słyszeć nie chce. Ona dziś nikogo wogóle widzieć i ni-