Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 02.djvu/099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

omdlewała dusza. Bóg stworzył i ciało i duszę. Dobrze jest dzieło jego strzedz od zniszczenia. Zdejm, siostro, powróz z szyi, odsłoń twarz i spożywaj pokarm w spokoju, z wdzięcznością dla Tego, który cię nim obdarzył.
Pierwszej części tego rozkazu, tonem życzliwej rady wymówionego, siostra Mechtylda natychmiast usłuchała: zdjęła z szyi sznur i nad twarzą podniosła welon. Matka Romualda z zadowoleniem wymówiła:
— Bardzo dobrze, bardzo dobrze!
I już srebrne sztućce z talerza podjąwszy, w piersi kurczęcia zatopić je miała, gdy spostrzegła, że siostra Mechtylda stoi jeszcze, i usłyszała wyraźnie wymówione przez nią słowa:
— Uczyniłam pokutną intencyę skarcenia ciała mego głodem za grzech dziś popełniony.
Teraz zdala patrzały na siebie obie jednostajnie ubrane, obie jednostajnemu powołaniu oddające się, lecz gruntownem niepodobieństwem swojem przedstawiające bogactwo natury, które z ludzi, wszystkiemi pozorami jednostajności obleczonych, tworzy nieprzebranie różne zjawiska. Siostra Mechtylda, jak zwykle w okolicznościach takich, miała na zaostrzonej i białej, jak opłatek, twarzy wyraz zaciętej surowości i uporu.