Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 02.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Miała słuszność, i przełożona wiedziała o tem dobrze. Wiedziała ona także, iż jej energia gięła się zawsze i ustępować musiała przed biegłem znawstwem klasztornej reguły i nieugiętą w duchowych sprawach wolą tej siostry. Inna, zrozumiawszy w radzie ukryty rozkaz, powstałaby od jej kolan w sumieniu swojem uspokojona; ta przypomniała jej, że zwierzchnictwo przełożonej, i posłuszeństwo podwładnej mają granicę, którą jest święta reguła klasztoru. Po chwilowem więc milczeniu, końcami palców pochylonej przed nią głowy dotykając, wymówiła:
— Idź i czyń w Bogu pokutę swoją.
Siostra Mechtylda, z klęczek powstawszy, prosta i wysmukła, choć z głową schyloną, przeszła znowu przez smugę światła i w prowadzących ku wyjściu mrocznych głębiach chóru zniknęła.
W kwadrans potem trzy lampy w żelaznych oprawach, od wysokich sklepień sufitu na grubych łańcuchach zwisające, mętne półświatło rzucały na wysokie ściany refektarza, na wązkie jego okna, posadzkę z kamiennych płyt ułożoną i cztery długie stoły, grubem płótnem okryte, a przez siedzące dokoła nich zakonnice otoczone. Spożywając wieczerzę, siostry powściągliwemi głosy ze sobą rozmawiały, tu i owdzie nawet,