Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

hańbę przynosi. Narzeczona go nie zdradziła, gdyby zaś małżeństwa z nią przestał pragnąć, mógłby z łatwością je zerwać. Po cóż więc w łeb sobie strzelił? Powiadasz, że musiało to być skutkiem odziedziczonej mamanii samobójczej. Dobrze: mania samobójcza! Notuję sobie w pamięci ten termin i opowiadam, co mnie samemu raz się przytrafiło.
Było to w sali koncertowej. Grał najsławniejszy ze współczesnych wirtuozów, siedziałem obok najpiękniejszej w stolicy kobiety; potoki elektrycznego światła i blaski brylantów zalewały salę. Na początku koncertu czułem się zachwyconym muzyką, sąsiadką, widokiem sali i własną swoją osobą; aż nagle, gdym przymknął oczy, aby lepiej uwagę swoją na misternie poplątane passaże i akordy skupić, na tle własnych swych powiek zobaczyłem, co? czarne wnętrze wielu naraz grobów i stojące w nich trumny. Zamiast otworzyć oczy, aby co najprędzej pozbyć się tego ponurego obrazu, z całej siły starałem się zatrzymać go na powiekach, przyczem myślałem: — Tak, wszystko na tem się kończy! Świat jest panoramą o ukazujących się i w wieczne mroki zapadających obrazach. Nie byłem, jestem, nie będę. »Marność nad marnościami i wszystko marność!« Kiedy nakoniec muzyka ucichła i zagrzmiały