Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niec wszech rzeczy tylko piękno i tylko drobne lub chorobliwe objawy jego i tylko dla tego, że one się im podobają. Niema jej u tak zwanych modernistów, którzy, z pomiędzy pomysłów i pojęć nowożytnych, przejęli tylko, nie zupełnie zresztą nowe, lekceważenie wszelkich piękności i dóbr moralnych. To też wśród tych szeregów pesymizm krzewi się najbujniej. I jest to dla świata ucywilizowanego nowe najście barbarzyńców. Jest to atawizm, w którego objawach odradza się ród troglodytów, nie rozumiejący i nie kochający ani natury, ani nauki, ani cnoty, pracy i obowiązku, a umiejący cieszyć się tylko tłustym szpikiem kości zwierzęcej, rozbitą czaszką współzawodnika i — naszyjnikiem z muszelek.
Gdyby zresztą, pomimo źródeł dobra i szczęścia, przewaga złego i boleści nie tylko dziś dowiedzioną, ale i nazawsze zapewnioną była — to i cóż? Czy wiem skąd i po co istnieją: ziemia, ludzkość, złe, dobro, szczęście, boleść? Czyśmy byli obecni przy układaniu planu wszechbytu, przy wykreśleniu mu dróg i wyznaczaniu celu? Wiedza nasza zależną jest od zmysłów, a zmysły są ograniczone. Względnie do ziemi naszej nie dość jeszcze mądrzy, na wszystko, co po za nią, jesteśmy ślepi. Jesteśmy ciemni przy najobfit-