Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mencie bardzo podobnym do naszego, umknąwszy z szałów rozkoszy i szałów rozpaczy wielkiego Rzymu, w tym czystym i wspaniałym pierwiastku znajdował szczęście i spokój. Któż nie wie, jaką czarę zachwytów do ust ludzkich przykłada sztuka; jakie pragnienia zaspokaja, energie pobudza, cele wskazuje nauka, na pozór surowa i chłodna. Są organizacye, którym praca przynosi zapomnienie złego, ukojenie, nawet w nieszczęściu uczucie szczęścia i takie, które znajdują rozkosz nie tylko w pełnieniu cnoty, lecz w samym jej widoku. Obowiązek, pojęcie, odstraszające tych, którzy nic nie wielbią i nie kochają serdecznie, dostarcza tym, którzy od samych siebie oderwać się umieją, pociech nieocenionych, głębokich, snujących złotą nić z pasm szarych, nawet czarnych. Wszystkim tym źródłom pociech i uciech zaprzeczają pesymiści; niemniej są one: przez długie wieki wlewały w ludzkość siłę trwania i dziś także krzepią to skrzydło życia, którem jest nadzieja. Lecz aby je poznać i posiąść, potrzeba czegoś, co nie znajduje się w posiadaniu u wszystkich, czego przedewszystkiem nie posiadają dotknięci przecywilizowaniem połowicznem; trzeba zdolności do odrywania się od samego siebie, do wzbijania się nad samego siebie, do serdecznego wielbienia i ko-