Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Bóg wie kto.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W drodze zaskoczyło nas pytanie: która do p. Burakiewicza pierwsza przemówi? Cóż? Gospodyni domu naturalnie... O, ciężka minuto pokuty i umartwienia. Ale niema co! Mają racyę! Mnie wypada pierwszej głos zabrać przed tym jegomością nieznajomym, wielkim jakimś — Bóg wie kim!
Oktunia i Stefunia z obu stron szepczą mi przy twarzy.
— Ja z pomocą ci przyjdę!
A ja za sobą słyszę głosy innych.
— I ja! i ja! i ja! Wszystkie będziemy przyznawały się, przepraszały...
— I płaciły...
Drzwi z sali jadalnej do przedpokoju prowadzące na oścież rozwarte, znać po nich wielkie pędy, z jakiemi tu ludzie wbiegali i wybiegali. A dokoła wieszadeł — piekło wre. Panowie i lokaje skupieni, osłupiali, p. Burakiewicz rozmachuje rękoma i krzyczy, gospodarz domu na służbę krzyczy, stary Józef czerwoną chustką oczy sobie z łez ociera, kredensowy pomocnik jego cienkim głosem wrzeszczy, że jak Boga kocha nie wie, kto to zrobił...