się pani Romania przyklękając (na wzór matki i siostry) przed jenerałową, przedstawiając jej córkę swą, której „najdroższa Babcia“ od kilku miesięcy już nie widziała i prosząc „Babcię“ o błogosławieństwo dla dziecięcia tego, które Pan Bóg tak cudownie opatrzył wszystkiemi aż do najdrobniejszych szczegółów rysami twarzy, czcigodnej i anielskiej jej prababki.
— Podobna! Julisia podobna do mnie! doprawdy! a to muszę być bardzo piękną, chi, chi, chi! nadzwyczaj ostro i cienko zapiszczała jenerałowa.
— Podobną jak dwie krople wody! najdroższa babciu! niech państwo potwierdzą! czyż moja Julisia nie ma w istocie tych samych oczu, tych ust, tego uśmiechu...
— Ależ najpewniej...
— C’est une ressemblance frappante!
— Żyjący portret pani jenerałowej! potwierdzili jednogłośnie bracia Tutunfowiczowie, za co obdarowanymi zostali przez panią Romanią bardzo wdzięcznem, przez panią Sylwią zaś, trochę jakby zjadliwem spojrzeniem.
— Niech mię piorun zabije, jeżeli widzę tu najmniejszy cień podobieństwa, mruknął na pustyni swej wielki Woryłło.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/311
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/24/PL_Eliza_Orzeszkowa-Pompali%C5%84scy.djvu/page311-645px-PL_Eliza_Orzeszkowa-Pompali%C5%84scy.djvu.jpg)