Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pełnie znajduję sprawiedliwem... Otóż... parlons franchement... czy sądzisz, że dom Pompalińskich stoi dość wysoko, aby mu połączenie się z książętami B. i kilka miljonów złotych więcej majątku nie były bardzo... bardzo użytecznemi...
Lekka ironia dźwięczała w głosie hrabiny, gdy wymawiała ona ostatnie wyrazy. Dosłyszał ją hr. Mścisław i twarz jego ożywiła się znacznie.
— Wiem dobrze, chère maman, wyrzekł również z lekkim odcieniem szyderstwa, że uczuwałaś zawsze i uczuwasz pewien rodzaj... lekkceważenia... dla rodu, do którego przez małżeństwo z ojcem moim weszłaś...
— Lekceważenia?.. nie... odparła zwolna hrabina, bawiąc się frendzlą swej mantylli, należąc tylko do starszych członków rodu tego, znam go lepiej i cenię go wedle... wedle istotnej wartości... Parlons franchement... les Pompalińscy sont des parvenus...
— Chère maman! głośniej już znacznie i powstając z szezląga wymówił Mścisław.
— Des parvenus, flegmatycznie kończyła hrabina, a ja wychodząc za ojca twego popełniłam mezalians... nie wyrzekam na to, bo oddawna już zmusiłam serce moje do zgadzania się z najcięż-