jemniczej mieszkanki Litwy i niefortunnej swachy jego synowca, pani jenerałowej. Z czołem na którem liczne, a nieruchome zazwyczaj bruzdy drgały teraz i krzyżowały się nakształt zmąconych nagle fal spokojnej zwykle wody, z ustami drgającemi przykrym uśmiechem, utkwił on zmąconą źrenicę w przedmiocie jakimś, znajdującym się na przeciwległej ścianie. Był to przedmiot bardzo drobnych rozmiarów, nic więcej, jak mały koloryzowany dagierotyp, mający kształt medaliona, w złoto oprawny, a przedstawiający popiersie młodej dziewczyny z wielkiemi szafirowemi oczami, z kruczym włosem i bladą, delikatną, smutną twarzyczką. Dagierotyp stary był już bardzo, więc mimo szkła, które go osłaniało, spłowiały i na wpół tylko wyraźny; wisząc zresztą w znacznej od hr. Światosława odległości i wśród mnóstwa daleko świeższych i więkkszych rozmiarem portretów i malowideł, zaledwie mógł być widzialnym. A jednak hr. Światosław wyraźnie znać widział przed oczami swemi te drobne, blade, smutne a pomimo smutku tłumionej namiętności pełne, rysy dziewczęcia na starym dagierotypie przedstawionego, bo patrzał na nie długo i uparcie, a wzrok jego ożywiał się
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/093
Wygląd