Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiali, że przydomek większą ma wartość od właścicieli, bo jest w nim tynf wtedy gdy właściciele jego tynfa nie są warci). Imci Pan Kobyłkowski wydrukował na wizytowym bilecie swym Koryto-Kobyłkowski, Trzewikowski anonsował się w arystokratycznych salonach jako Perła-Trzewikowski, Worydło, został Jastrząb-Worydłem, Kniks, Trzaska-Kniksem i t. d. Przydomki słowem, stały się w one czasy modą powszechną, pożądaniem najwyższym, zaszczytem koniecznym, bez którego niepodobna było porządnemu człowiekowi przyzwoicie zaprezentować się w świecie, ani też osobistej i szlacheckiej swej godności, dostatecznie ochronić przed napływającą coraz gwałtowniej falą gminnych, demokratycznych roszczeń i wyobrażeń. Nicby zresztą w staraniach tych i upiększeniach się pracowitych osobliwego nie było, gdyby nie ta szczególna okoliczność, iż zaszły one w tym właśnie czasie, który bepośrednio nastąpił po wielkiej, wstrząsającej reformie społecznych stosunków. Należyż proszę państwa opuszczać bezczynnie ręce i poddawać się zniechęceniu dla tego, że szczęście i bogactwa zniknęły? Przeciwnie, tem gorliwiej, tem usilniej pracować należy, aby stra-