Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do ostudzenia przyjaźni i do zamknięcia ust osoby, któréj zdaje się, iż zamiast współczucia, znajduje surowy wyrok, wydany na nią i na to, co w danéj chwili jest dla niéj drogiém i uroczém. Człowiekowi, uniesionemu porywem namiętności lub wyobraźni, możesz od deski do deski wypowiedziéć katechizm religijny i obyczajowy, nie osiągnąwszy przez to innego skutku, jak ten, że odwróci się od ciebie i, nie przestając myśléć i czynić po swojemu, pozbawi cię tylko możności podania mu właściwéj pomocy i pociechy.
Nie obracając tedy przeciwko Zeni i jéj złudzeniom ostrych końców religijnego i obyczajowego katechizmu, rzekłam do niéj po chwili namysłu:
— Dziwi mnie tylko trochę, kochana Zeniu, że pan Lubomir, przez kilka lat bywając w domu twéj matki, gdyś była jeszcze wolną od wszelkich związków i węzłów, ani trochę nie zajmował się tobą, a dopiéro teraz, spotkawszy cię już mężatką, tak nagle powziął dla ciebie uczucie...
Zenia zwróciła na mnie oczy pełne zdziwienia. Uwaga ta po raz piérwszy widocznie uderzyła jéj umysł. Myślała przez chwilę, łamiąc się może z zagadnieniem, jakie jéj dałam do rozwiązania, a nie mogąc sobie z niém poradzić, nieśmiało szepnęła:
— A dlaczegoż-by to tak było? jak ty o tém sądzisz, Wacławo?
— Może dlatego — odpowiedziałam — że miłość,