Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do użytku mego, jak do uprzyjemnienia mi życia. Raz pomiędzy książkami, jakiemi mnie obdarzył, znalazłam jednę pięknie oprawną, z wyrytą na okładce cyfrą mojéj matki. Domyśliłam się od razu intencyi mego ojca, tém bardziéj, że książka owa była dziełem przez niego samego napisaném, a mającém za przedmiot jednę z najbardziéj będących na dobie kwestyi społecznych, traktowaną właściwym mu sposobem, w którém głębokość poglądów i erudycyi łączyły się z jasnością wykładu i ujmującym wdziękiem stylu. Pojęłam, że ojciec mój tę pracę swoję ofiarował w myśli mojéj matce, i pragnął, aby ta ofiara doszła do niéj przez moje ręce. Upatrzywszy sposobną chwilę, z pewną jednak nieśmiałością zaniosłam mojéj matce ten dar, przesyłany jéj od człowieka, który, bądź co bądź, był ojcem jedynego jéj dziecka, a przez długie lata rozłączenia zapomniéć o niéj nie mógł. Każdy z łatwością odgadnie, jak szczęśliwą byłam, widząc na twarzy méj matki rumieniec wzruszenia, jak przez dni następne chciwie przebiegała karty książki, i jak pochłaniała szlachetne i rozumne myśli mojego ojca.
Wkrótce potém ujrzałam w ręku mojéj matki gustowną i pracowitą robotę, składającą się z kanwy, włóczek, jedwabiów i t. d. Wyszywała pilnie; kwiaty i arabeski wychodziły z pod jéj palców barwne, świeże, zda się napojone ożywczém tchnieniem,