Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pomysłu, ale czekałam, aż sam jéj przyjdzie do głowy i, że zdaje mi się, iż najlepiéj uczyni, jeśli dla odegnania nudów i powiększenia swych małych pieniężnych zasobów, zajmie się szczerze jakąś ręczną wyłączną pracą, rzuciła mi się na szyję i, ukrywając twarz na mojéj piersi, wyznała mi po cichu, ze łzą perlącą się w oku i wzmożonym rumieńcem na twarzy: iż będzie bardzo szczęśliwą, zostając rzemieślniczką, ponieważ Franuś był rzemieślnikiem; że przeprasza mnie, iż nie wyznała dotąd przede mną swego sekretu, ale, że Franuś był najsympatyczniejszym dla niéj człowiekiem ze wszystkich ludzi, jakich kiedy znała; że, gdyby był przed kilku laty oświadczył się o jéj rękę, była-by z pewnością poszła za niego, choć-by familia, ganiła ją za to, jak chciała; że sama nie wié doprawdy, czy istotnie go kocha, bo przecie i tak dawno go nie widziała, i on nigdy nie okazywał jéj wzajemnéj sympatyi, ale, że wié z pewnością o tém, iż nikt tyle się jéj, co on, nie podobał, i że, jak wspomina o nim, to czuje niezwykłe wzruszenie i smutek.
Wysłuchawszy tego jéj cichego wyznania, zagadnęłam, dlaczego nigdy nie zapytała mnie o Franusia, chociaż ją tak obchodził? Odpowiedziała mi, że z trudnością przychodzi jéj wymawiać jego imię, bo zaraz rumieni się i obawa ją ogarnia, aby komukolwiek nie wydało się to śmieszném, iż się zajmuje człowiekiem, który może o niéj ani myśli. Zapytałam ją