Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dosyć już tych rozrzewnień i próżnych słów o przeszłości! — wyrzekła z mocą — przyjechałam tu nie dlatego, aby przed wami skarżyć się i łzy wylewać, ale aby się z wami pożegnać i prosić was o dobre dla mnie wspomnienie. Nie dbam o świat, ale dbam o tych, których kocham. Prawdopodobnie przestaniemy się widywać... Nie wiem jeszcze, co z sobą zrobię. Być może, że będę pozbawioną wszelkiego majątku, jeżeli mój brat, oddając posag mój temu człowiekowi, nie dopełnił stosownych środków ostrożności. Jest on teraz za granicą, napiszę do niego z zapytaniem. Tymczasem posiadam kilka cennych klejnotów, spieniężę je i w W. zamieszkam, a może z czasem obmyślę jakiś sposób ułożenia mojéj przyszłości. — Tu zwróciła się do mojéj matki.
— Żegnam cię, pani — wyrzekła tak czułym głosem, że trudno-by w nim poznać ten sam, jakim mówiła o swéj familii — pamiętam, że od dzieciństwa mego czułam dla ciebie, pani, pociąg i życzliwość, i zdawało mi się zawsze, że musisz być bardzo dobrą... I ty, Wacławo — dodała, zwracając się do mnie — bądź zdrowa! byłaś kiedyś najlepszą powiernicą i przyjaciółką moją; kiedy w przyszłości posłyszysz może, jak mnie ludzie potępiać będą, przypomnij sobie, jaką była dusza moja wtedy, gdy widziałaś ją nietkniętą jeszcze życiem, w całéj jéj czystości i niewinności. Kochana, dobra Emilko! i ciebie że-