Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kłe rumieńce. Nie był jednak smutny, ale raczéj oburzony i wzruszony. Domyśliłam się, że Rudolf musiał mu opowiedziéć scenę, zaszłą w jego przytomności pomiędzy Zofią a jéj mężem. Utwierdziły mnie po chwili o tém mniemaniu słowa Władysława. Ocknął się z zamyślenia i, zwrócony do Rudolfa, zawołał, jakby odpowiadając własnéj myśli: Jestem pewny, że brat jéj nie posiada żadnego dokumentu! Zostanie niezawodnie odartą z całego swego mienia! Gdy to mówił, brwi mu się groźnie ściągnęły, ale w mgnieniu oka rozpogodził twarz i w oczach jego rzewny odmalował się wyraz:
— Nie spodziewałem się — wyrzekł, zawsze zwrócony do Rudolfa — nie spodziewałem się, aby mogła być tak energiczną!
Emilka, po wzruszeniach dnia minionego, czuła się bardzo zmęczoną, to téż zaraz po herbacie wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam do mojéj sypialni, gdzie wprzódy jeszcze kazałam przygotować dla niéj miejsce spoczynku. Po krótkiéj z nią rozmowie, uścisnęłam na dobranoc moję biedną znękaną towarzyszkę, i udałam się do pokoju, w którym stało moje biurko, z myślą napisania listu do ojca. W całym domu cicho już było zupełnie. Wzięłam świecę i po cichu, na palcach, podeszłam pod drzwi sypialni mojéj matki. Czułam się o nią prawdziwie niespokojną, ale nie śmiałam wejść, aby się nie stać jéj natrętną. Przeze drzwi jeszcze dochodził mnie odgłos jéj stąpania; po-