Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprzęty i ozdoby do naszego mieszkania. — Te naprzykład meble — mówiła, wskazując na nadniszczone istotnie sofy i fotele, — kiedyś były piękne, ale teraz na nic się już nie zdadzą; oddam je do garderoby, a na ich miejsce sprowadzę z W., świeże, i nie paliowym już, ale błękitnym obite atłasem.
W drugim pokoju, mówiła:
— Tu znowu firanki trzeba będzie odmienić, a pomiędzy oknami pozawieszać większe źwierciadła.
— Karetkę naszę każę odnowić — ciągnęła daléj — a będzie jeszcze ładna, i czwórkę koni kupię siwych, a może ciemno-gniadych, bo takie najlepiéj podobno lubisz. Pojedziemy znowu z wizytami w sąsiedztwo i uśmiejemy się z tych pań, co teraz tak mijają naszę bramę, widząc, jak będą osypywać nas grzecznościami i zaprosinami, gdy przyjedziemy do nich, jak dawniéj, strojne i pięknym powozem. Odzyskamy nasze stanowisko, a ty, moja gwiazdko, zabłyśniesz w świecie znowu i jaśniéj daleko, niż wprzódy, bo teraz bez porównania jesteś piękniejsza.
Przy ostatnich słowach ogarniała mnie pełnym czułości uściskiem.
Nagle spojrzała na moję wełnianą suknią i zawołała:
— Zdejmiesz z siebie tę brzydką wełnę, a ten pęk kluczyków, który ci teraz wisi u paska, oddasz pannie apteczkowéj, którą przyjmę na nowo...