Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze trudnéj umiejętności pochwytywania wewnętrznych cech człowieka z zewnętrznych objawów, umiejętności, która przychodzi nam wtedy dopiéro, gdyśmy już wielu znali ludzi i znajomość tę wielu doświadczeniami okupili. Pan Rudolf, niecierpliwie snadź oczekujący zdania prawnika o sprawach mojéj matki, prędko przystąpił do rzeczy, a po półgodzinnéj najwięcéj rozmowie o jesiennéj pogodzie i nowinach z miasta, obsiedliśmy wszyscy okrągły stół, założony mnóztwem papierów, przywiezionych przez pana Rudolfa i wydobytych przeze mnie z różnych szuflad mojéj matki, w których leżały one porozrzucane w nieładzie i zaniedbaniu, świadczącém, o ile one śmiertelnie ją nudziły. Odraza ta mojéj matki do wszystkiego, co się tyczyło czysto tylko majątkowych interesów, objawiła się i w rozmowie naszéj z panem Władysławem, w któréj mały bardzo wzięła udział.
Pan Rudolf i ja staraliśmy się z całéj siły jak najlepiéj prowadzić młodego prawnika po labiryncie niezmiernie zawikłanych dróg i dróżek, jakiemi majątek mojéj matki stopniowo i z coraz większą szybkością od kilku lat dążył do zupełnego upadku. On sam z wielce skupioną uwagą, ozdabiającą jego wyniosłe czoło piękną zmarszczką zamyślenia, przeglądał stosy papierów, kreślił uwagi swe na marginesach, wypytywał nas o różne szczegóły, nakoniec odłożył na bok kilka ostatnich arkuszy, które przelotnie przebiegł oczyma i zwrócił się do mojéj matki: