Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Położył dłoń na mojéj ręce i wymówił:
— Dziecię! ojciec twój bardzo jest mądry, a tyś... bardzo dobra.
W téj chwili wbiegła Madzia w towarzystwie trzynasto-letniéj siostry i o parę lat młodszego od niéj brata. Dzieci były skromnie, lecz gustownie ubrane, zdrowe, hoże, roztropne i śmiałe. Pan Rudolf powiedział mi, że drugi syn jego, mało młodszy od Madzi, kończy szkoły w W. i że za rok wyprawi go do wyższego naukowego zakładu, podobno agronomicznego, bo chłopak, obok zdolności umysłowych, ogromną ma ochotę do wiejskiego gospodarstwa. Potém korzystając z chwili, gdy dzieci, wesoło śmiejąc się i gwarząc, uczepiły się sukni Madzi i pociągnęły ją do jadalnego pokoju, pan Rudolf z cicha rzekł do mnie:
— Główną troską moją są dziewczęta; z chłopców bowiem jeden, obdarzony staranném wychowaniem, jakie dać mu zamierzam, pójdzie w świat o własnych siłach; drugi z zapasem stosownéj umiejętności otrzyma w dziedzictwie kęs ziemi niewielki, ale własny. Siostry zaś, jeśli nie wyjdą za mąż, co najprędzéj nastąpi, bo nie mają posagów, będą musiały spędzić życie w braterskich domach, co nie zapowiada im niezależnéj i zupełnie spokojnéj przyszłości...
Nie mogłam powstrzymać się od powiedzenia, że cała rodzina pana Rudolfa otrzyma zapewne, w skutek starań matki, bogaty spadek po babce Hortensyi, że zatém posagi zdają się być pewne. Na te słowa mo-