Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nana, że babka moja nie jest pozbawioną zmysłu sprawiedliwości i sama już oddawna uczuć musiała, że, jeśli matka moja nie chciała wydać mię za człowieka, który mię nie kochał i liczył tylko na mój domniemany posag, postępek ten jéj zgadzał się zupełnie z sumieniem i z tak zrozumiałą każdéj matce miłością macierzyńską...
— Nie każdéj! — zabrzmiał metalicznym wymówiony głosem wyraz, w stronie, w któréj siedziała Rozalia. Zwróciłam ku niéj głowę, ale zobaczyłam ją, siedzącą tak nieruchomie, jak wprzódy, ze spuszczonemi oczyma i spokojném czołem. Pani Rudolfowa zdawała się nie słyszéć przerwy, lub wcale na nią nie zważać; patrzyła na mnie z jednostajném zawsze przymileniem i poruszała głową gestem pełnym pożałowania.
— Droga, ukochana Waciu — zaczęła — czyliż nie pojmujesz tego, że postępek twéj matki, pomimo, że, jak powiadasz, zgadzał się z sumieniem i miłością macierzyńską, sprzeciwiał się woli babki Hortensyi. A ona...
Wzniosła oczy z rodzajem głębokiéj pobożności, wyciągnęła w górę palec, tak, jak ktoś, co wspomina o Bogu lub świętych, zamieszkujących niebiosa, i ciągnęła daléj:
— A ona chce, aby wszyscy, co ją otaczają, posłuszni jéj byli... ona, co jest mądrością i opatrznością familii, wymaga, aby familia odpłacała jéj wielkie