Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i weszłam po cichu do biblioteki ojca, dla wzięcia książki nowéj do czytania. Przez uchylone drzwi zobaczyłam palące się jeszcze światło w jego gabinecie. Chcąc się dowiedziéć, czy nie zasłabł, albo poprosić, by nie pracował tak do późna, weszłam ostrożnie na palcach. Siedział przy biurku swojém z dłonią opartą na czole, z oczyma utkwionemi w coś, co leżało przed nim. Spojrzałam mu przez ramię... na biurku przed nim leżał portret twój, moja matko.
Tym razem przerwało mi nagłe poruszenie mojéj matki; ukryła twarz w poduszkę, milczała i tylko po poruszaniu się jéj piersi i wilgotnych kroplach, co od czasu do czasu spadały na jedwab’ sukni, poczułam, że rzewnie płakała...
— Matko moja! — zawołałam, biorąc ją w objęcia — gdym odjeżdżała, ojciec mój, wiedząc, żeś stroskana, odarta z mienia, nieszczęśliwa, polecił mi, abym ci powiedziała, że jeśli tylko chcesz, dom i serce jego zawsze dla ciebie otwarte... że żałuje, jeśli zbyteczném uniesieniem obraził cię i sprowadził wasze rozłączenie... że całe życie czuł brak rodzinnego ciepła i szczęścia... że zawsze kochał cię i żadnéj innéj nigdy nie kochał kobiety...
Zatrzymałam oddech w piersi i czekałam z wytężeniem odpowiedzi mojéj matki. Drżałam z obawy, czy zdołałam wiernie przedstawić jéj uczucia mego ojca i słowa jego, które jéj przeze mnie przesyłał, powtórzyć. Czułam, że nie byłam wymowną, bo wzru-