kochani moi rodzice, przestraszeni moim coraz częstszym kaszlem, a może i tém najbardziéj, że coraz więcéj blednę, chudnę, a zatém i szpetnieję, zebrali walne konsylium lekarzy, którzy jednogłośnie osądzili, że powinnam jakiś czas przemieszkać pod szafirowém niebem Italii. Ażeby zaś podróż weselszą mi uczynić, stryj mój wysyła z nami za granicę swoję najstarszą córkę, z którą się bardzo kochamy, a która także od pewnego czasu zaczęła cierpiéć trochę na zdrowiu.
— Taką rzeczą — rzekła Zenia — rozjeżdżamy się wszystkie w różne strony świata. Wacława wyjeżdża do ojca, ty, Helenko, do Włoch, ja do Paryża, Zosia tylko i Emilka zostaną w jednych stronach i blizko siebie.
— Tak, bardzo blizko, bo o dwie mile tylko — ozwała się Emilka.
— A jeżeli ze mnie dobra wróżka, to wkrótce zbliżycie się z sobą jeszcze bardziéj — odezwała się Helenka, filuternie spoglądając na Zosię.
— W jakiż to sposób? — spytała nagle Zosia, podnosząc na Helenkę swoje zamglone oczy.
Helenka pogroziła jéj żartobliwie.
— No, w jaki to już sposób nastąpi, to do mnie nic nie należy, ale gdy patrzę na ciebie, Zosiu, i na twego brata, i jeszcze na kogoś trzeciego, to zdaje mi się, że napewno zbliżysz się do Emilki jeszcze bardziéj, niż teraz...
— Moja Helenko — przerwała Zosia z nagłym
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/292
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.